Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Dwa życia w jednym ciele. O "Nimfie" Andrzeja Konefała.

  Cześć! Wracam do Was z nową recenzją. Dzięki uprzejmości Andrzeja Konefała otrzymałam debiutancką powieść „Nimfa”, wydaną niedawno w Oficynce. Co to za książka i czy mi się podobała?   O książce: Katarzyna Mariańska traci w wypadku ukochanego syna Kubusia. Nie może dojść do siebie po jego stracie. Pewnego dnia zrozpaczona kobieta postanawia pożegnać się z dzieckiem w miejscu wypadku. W trakcie przygotowań do wyjazdu wchodzi głębiej do szafy… i budzi się w zupełnie innym miejscu. Pamięta, kim jest, ale nie wie, kim jest dziewczynka, która mówi do niej „mamo”, ani Dawid, który mieni się jej mężem. Wydarzenia zaczynają toczyć się wartko, a Katarzyna powoli zaczyna podejrzewać, że ona to nie ona. Kim więc jest? Dlaczego zna się na broni? I czy Kubuś na pewno zginął? Katarzyna Mariańska to wrażliwa, czuła kobieta, która doświadczyła ogromnej straty. Nie wie, co stało się z jej ukochanym synem Kubą. Chłopiec zaginął po wypadku, a małżeństwo Katarzyny i Grzegorza nie wytrzymało tej

Gdzie czai się iluzja? O powieści "Złuda" Irminy Kosmali.

Ostatnia ramka obrazu była pusta. Ewa podeszła bliżej i wtedy zobaczyła w niej swoje odbicie. Przeraziła się, bo ujrzała prawdę. Szybko zamknęła oczy. Ekspozycja ludzkich nieautentycznych twarzy ze swoją w tle przygnębiła dziewczynę. (...) - Maska to nasz amulet – szepnął zza jej pleców Apejron, a Ewa zmrużyła oczy. – To nasza najlepsza zbroja, hełm, przyłbica. Codziennie skrzętnie zakrywa prawdę o nas, o naszych uczuciach i intencjach.                                                                               ~ Irmina Kosmala Irmina Kosmala przysłała mi swoją debiutancką książkę „Złuda”. Kiedy przeczytałam opis, zaintrygowała mnie. Pochłonęłam ją w dwa wieczory. Czy było warto? OPIS:  Pewnej listopadowej nocy tajemnicza kobieta prosi kapłana, by ją wyspowiadał. Zaskoczony nagłym wtargnięciem nieznajomej do pustego kościoła duchowny zgadza się, gdy dociera do niego, że popełniła jeden z najcięższych grzechów. Spowiedź kobiety przeradza się z czasem w dramatyczną opowieść. Po przyw

Czy utożsamiam się z Wandą Sobótko?

  Okej, wszyscy wiemy, że nie należy utożsamiać autora z bohaterem, ale pytania o „intymność” są nieuniknione. Może się przecież zdarzyć, że akurat tworzymy kogoś na swoje lub czyjeś podobieństwo. Czy zatem utożsamiam się z Wandą Sobótko? 👀 Nie, ta postać jest zupełnie oderwana ode mnie, choć czuję, jakby istniała naprawdę, jakbym dobrze ją znała. W ogóle takie przeświadczenie dotyczy wszystkich bohaterów „Pod złą gwiazdą”. Bardzo się z nimi zżyłam. Wanda jest wycofana, posłuszna, ale jednocześnie stanowczo stawia na swoim w najważniejszych sprawach, nie zwracając uwagi na konsekwencje. Nie ma przyjaciół, za to świetnie obserwuje otoczenie, szybko wyciąga wnioski, ale też błądzi. Żeby się nie pogubić we własnych refleksjach, potrzebuje autorytetu. Chciałam stworzyć bohaterkę skrytą i posłuszną, ale łamiącą schematy oraz społeczne normy na ile było to możliwe w XVII wieku. Wanda nie mogła przecież zupełnie odciąć się od wszechwiedzącego pospólstwa łódzkiego ani złamać większości za

Ciekawostki historyczne, o których nie mieliście pojęcia - część I

Ciekawiło Was kiedyś, kto sprawował urząd wójta Łodzi od 1644 roku? Walenty Gliński 👀 Nie, ta wiedza nie jest mi potrzebna do tajemnych popisów ekwilibrystycznych, lecz do przedstawienia Wam kilku nieznanych faktów związanych z powieścią „Pod złą gwiazdą”. Jeśli o którymś z nich wiedzieliście, to szczery szacun !                                                       twarz dla zwrócenia uwagi czytelnika :D 1. Walenty Gliński był wójtem Łodzi od 1644 roku. W powieści „Pod złą gwiazdą” wójtem był niejaki Walenty Gliniewicz . Tak, wcale nie wymyśliłam tego nazwiska. 👌 Co więcej, burmistrz Jan Marko też istniał naprawdę i nazywał się Jan Markowicz. 2. Pamiętacie przebojowego swata Rocha Sadowego (Sadowskiego)? ❤ Oprócz tego, że garnął się do gorzały i dziewek jak Andrzej Duda do TikToka, to cierpiał z powodu chrapliwego, bardzo cichego głosu, zniszczonego przez epidemię. Skąd to się wzięło? 👀 W 1661 roku Łódź nawiedziła zaraza (prawdopodobnie epidemia cholery). Jednym z objawów cholery j

Żelich czy Żelichowski? Jak naprawdę nazywał się Wiesio?

Jeśli czytaliście powieść „Pod złą gwiazdą”, mogło Wam się wydać nieco dziwne, że nadałam mieszczańskiej rodzinie nazwisko szlacheckie – zakończone na –ski. Jednak w książce występuje wzmianka o tym, że sąsiedzi Sobótków naprawdę nazywali się Żelichami, a jedynie kazali się mianować Żelichowskimi. Dlaczego? W XVII wieku polska szlachta masowo nadawała sobie do nazwiska końcówkę – ski. Oczywiście to nie była reguła, po prostu moda. A możni wyłapywali z prędkością światła wszystko, co mogło podkreślić ich status społeczny. 👀 Zresztą nie tylko oni. Do mieszczan dochodziły nowinki, choć z dużym opóźnieniem. Oni też chcieli uchodzić za lepszych, bogatszych i bardziej wpływowych. Zaczynali zwracać się do siebie na podobieństwo szlachty, przejmowali zwyczaj podawania czarnej polewki. Podobnie traktowali kwestię nazwiska. Sąsiedzi Sobótków – Żelichowie – kazali się nazywać Żelichowskimi, żeby uchodzić za lepiej urodzonych oraz możniejszch. W Łodzi naprawdę istniał ród Drewno (rodzina o

Moja ulubiona postać z powieści „Pod złą gwiazdą” – dziaduszko Jerzy Sobótko

  Dostaję wiele sygnałów, że Waszą ulubioną postacią w powieści jest Jerzy Sobótko – łodzianin najstarszy, rolnik niezrównany. Nie zdziwi Was pewnie, że też go bardzo lubię. ❤ Łódź rolnicza została przeze mnie przedstawiona jako miasto smutne i zranione. Takie rzeczywiście było, zresztą chciałam przez to zaznaczyć, że cała Rzeczpospolita w tamtym okresie cierpiała. Jedyną osobą, która rozumiała, czym jest prawdziwe człowieczeństwo, był Jerzy Sobótko. Postać bardzo pozytywna, nawet miejscami zabawna. Miałam wiele uciechy przy układaniu pioseneczek śpiewanych przez dziaduszka. Chciałam go przedstawić jako poczciwą osobę, wyróżniającą się dobrocią.  Zawsze podkreślam, że nie chciałam przedstawić łodzian jako okrutnych, bezdusznych ludzi. To po prostu mieszkańcy dobitnie zranieni. Spotykało ich samo zło, więc próbowali się uodpornić na kolejne tragedie, przywdziewając gruby pancerz obojętności. Dziaduszko żył inaczej. Pomagał biedocie, wpajał wnuczce wartości, których nie znała do

O co spierali się Jezierscy? Polityka w powieści "Pod złą gwiazdą".

Zapewne zauważyliście, że Jezierscy nie są zbyt zgodni. Ojciec Konrada uwielbia kłótnie polityczne, matka dostaje od nich migren, a Konrad...? I o co im właściwie chodzi? 👀 W XVII wieku bardzo dużą rolę na arenie politycznej odgrywały szlachta i magnateria. Liczyła się „złota wolność” i swoboda. Brak ograniczeń powodował, że szlachcic rzadko stawał przed sądem, a w praktyce miał władzę. Idealny król według szlachty był niezbyt ambitny, zgodny z wolą większości i niesamodzielny. Miał się słuchać. Gdy tylko próbował zrobić coś po swojemu, podnosił się alarm, że monarcha dąży do ograniczenia znaczenia szlachty. 👀 Nigdzie w Europie król nie znaczył tak mało. Rzeczpospolita była wyjątkiem. Oligarchia magnacka ograniczała władzę króla. Powodowała liczne nieporozumienia. W moim odczuciu takie rządy nie mogły się sprawdzić na dłuższą metę. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. To przysłowie pasuje do tamtego smutnego (i dość długiego) okresu w I RP. Rządy pod okiem magnater

Czy ludzie żyjący w XVII wieku bardzo się od nas różnili?

Wpadłam na pomysł, by stworzyć ten wpis, bo często wykluczamy się wzajemnie nie wiadomo po co. Tak było i jest, a przecież XVII wiek powinien nauczyć nas wielu rzeczy. Na przykład otwartości. Nie nauczył. W XVII wieku nastąpił upadek polskiej kultury, polityki i gospodarki. Zaczęto krytykować cały postęp i zdobycze XVI wieku. A było ich wiele. Wcześniej młodzi ludzie chętnie podróżowali za granicę, kształcili się, poznając obcokrajowców i języki. Polska pozostawała otwarta na obcych oraz różne religie. Fajno i tolerancyjnie, chociaż oczywiście nie zawsze i nie wszędzie. Wraz z nowym wiekiem przyszły wielkie problemy. Toczyliśmy wojny ze wszystkimi, poczynając od Szwedów, kończąc na Wielkiej Porcie. Mam wrażenie, że najazdy bardzo zmieniły mentalność ludzi, nie jest to zresztą takie dziwne. Dziwniejsze jest to, że nagle wykształconych, światłych osób pozostała garstka, za to na potęgę szerzyła się ciemnota. Nawet wiara chrześcijańska uległa zmianie. Coraz mniej duchownych znał

Muzyka dla duszy – w czym pomogły mi ekwadorskie składanki?

W 2018 roku odkryłam, że Nicola Cruz to moje muzyczne cudo. Do tej pory wierzę, że to nie był przypadek. Zaczęłam go słuchać pasjami, choć wcześniej nie podejrzewałam siebie o miłość do takich rytmów. 👀 To był intensywny czas. Dwa kierunki studiów, promowanie Anity , praktyki i zbieranie dokumentacji do nowej powieści. Roboty pełno, ale całkowicie pochłaniały mnie nowe tematy. Dziwnym trafem świetnie mi się pracowało przy ekwadorskiej muzyce. Próbowałam doszukać się w tym sensu, bo wcześniej tworzyłam jedynie w ciszy. Do tej pory nie napiszę niczego sensownego, jeśli do melodii dołączone są słowa. Choć bardzo lubię rap, zwłaszcza węgierski, zupełnie tracę głowę, gdy słucham go przy pisaniu czegokolwiek. Zepsuję każdy tekst, jeśli zacznę wsłuchiwać się w słowa. Czysta melodia Cruza to było olśnienie, ale najdziwniejsze, że do tej pory słucham jego składanek prawie codziennie, tę notkę też piszę przy Saggitarian . Najbardziej kojarzy mi się z Łodzią. Nie jest to takie dziwne

Okiem butnej mieszczanki: jak napisałam powieść historyczną?

Przy pisaniu Pod złą gwiazdą nauczyłam się zdobywać wiedzę historyczną. Przeczytałam też sporo romansów, ale akurat bardzo je lubię, więc nie było problemu. ❤ O Łodzi rolniczej pisało niewielu. Na szczególny aplauzik z mojej strony zasługuje Andrzej Zand. Dorwałam jego książkę w skarbcu jednej z gdańskich bibliotek i zakochałam się w tym, jak opisał Łódź. Dzięki niemu dowiedziałam się, ile krów i wołów przypadało na mieszkańca, kto miał konie oraz jak nazywały się poszczególne rodziny. Poznałam nazwiska wójtów i lata, w których sprawowali rządy. No i te epickie mapki, z których akuratnio nic nie wynikało.😁Zamieszczam taką mapkę na blogu. Nic z niej nie wynika, zwłaszcza z perspektywy osoby, która Łódź kojarzyła głównie z manufaktur w XIX wieku. Więc Zand jest u mnie numerem jeden za te opisy bagien dookoła Łodzi i ogarnianie tego, gdzie stały poszczególne młyny. Bardzo mi pomógł. Na drugim miejscu bezcenny Bohdan Baranowski – mój ulubiony badacz ever. Bohdan Barano

Premierowy wpis!

Cześć! Jestem dzisiaj bardzo podekscytowana i rozentuzjazmowana 👀 PREMIERA! Tak, to ten ważny dla autorów dzień. Z tej okazji chciałabym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że książka powstała, a więc w pierwszej kolejności Janowi Kazimierzowi Wazie, Jerzemu Sebastianowi Lubomirskiemu... ŻARTUJĘ. Dziękuję Wydawnictwu Oficynka i wszystkim dobrym duszom, które pilnowały tego projektu. Dziękuję moim bliskim (dzisiaj mam dzień wdzięczności, sorki), którzy we mnie wierzyli. Z tej okazji notka dotycząca Łodzi. Tam dzieje się lwia część akcji „Pod złą gwiazdą”. Żeby była jasność – nie jestem z Łodzi, nie mam z tym miastem nic wspólnego. A raczej nie miałam, bo teraz sytuacja jest zupełnie inna, czuję ogromną więź z tą miejscowością. Trudno mi nawet nazwać to uczucie, w każdym razie – jest piękne. ❤ Dlaczego zdecydowałam się umieścić akcję właśnie w Łodzi? To zdecydowanie NIE był spontan. Na początku chciałam stworzyć powieść, która dotyczyłaby kobiet oskarż

Powieść "Pod złą gwiazdą" - co chciałam przekazać?

Cześć, moje mieszczańskie mordełki! Ponieważ zostały 4 (!) dni do premiery powieści „Pod złą gwiazdą”, opowiem dzisiaj nieco o tym, po co właściwie powstała ta książka. W końcu tworzę, żeby przekazać coś czytelnikom. Nie bójcie się, geniusz zła ze mnie żaden, więc bez spoilerów. 👀 Zależało mi na tym, by napisać dojrzalszą powieść, niż „Anita”. Taką, która będzie poruszała ważne tematy. Przez rok kompletowałam różne źródła historyczne. Doszukiwałam się w nich tła dla mojej przyszłej książki. Po roku wiedziałam jedną rzecz. Przede wszystkim chciałam pokazać nierówności społeczne w historii (kobiety, nieślubne dzieci, samobójcy, chłopi, mieszczanie, ofiary przemocy i biedy), a po drugie doszukiwałam się w bagnie perły. Rzecz jasna kolejnym moim zamiarem było przybliżenie ludziom nieznanych wydarzeń historycznych. Nieznane ⇎ nieważne. Dlatego pominęłam potop szwedzki (raczej powszechnie rozpoznawane wydarzenie, c’nie?) i zajęłam się rokoszem Lubomirskiego oraz bitwą po M