Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2020

O co spierali się Jezierscy? Polityka w powieści "Pod złą gwiazdą".

Zapewne zauważyliście, że Jezierscy nie są zbyt zgodni. Ojciec Konrada uwielbia kłótnie polityczne, matka dostaje od nich migren, a Konrad...? I o co im właściwie chodzi? 👀 W XVII wieku bardzo dużą rolę na arenie politycznej odgrywały szlachta i magnateria. Liczyła się „złota wolność” i swoboda. Brak ograniczeń powodował, że szlachcic rzadko stawał przed sądem, a w praktyce miał władzę. Idealny król według szlachty był niezbyt ambitny, zgodny z wolą większości i niesamodzielny. Miał się słuchać. Gdy tylko próbował zrobić coś po swojemu, podnosił się alarm, że monarcha dąży do ograniczenia znaczenia szlachty. 👀 Nigdzie w Europie król nie znaczył tak mało. Rzeczpospolita była wyjątkiem. Oligarchia magnacka ograniczała władzę króla. Powodowała liczne nieporozumienia. W moim odczuciu takie rządy nie mogły się sprawdzić na dłuższą metę. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. To przysłowie pasuje do tamtego smutnego (i dość długiego) okresu w I RP. Rządy pod okiem magnater

Czy ludzie żyjący w XVII wieku bardzo się od nas różnili?

Wpadłam na pomysł, by stworzyć ten wpis, bo często wykluczamy się wzajemnie nie wiadomo po co. Tak było i jest, a przecież XVII wiek powinien nauczyć nas wielu rzeczy. Na przykład otwartości. Nie nauczył. W XVII wieku nastąpił upadek polskiej kultury, polityki i gospodarki. Zaczęto krytykować cały postęp i zdobycze XVI wieku. A było ich wiele. Wcześniej młodzi ludzie chętnie podróżowali za granicę, kształcili się, poznając obcokrajowców i języki. Polska pozostawała otwarta na obcych oraz różne religie. Fajno i tolerancyjnie, chociaż oczywiście nie zawsze i nie wszędzie. Wraz z nowym wiekiem przyszły wielkie problemy. Toczyliśmy wojny ze wszystkimi, poczynając od Szwedów, kończąc na Wielkiej Porcie. Mam wrażenie, że najazdy bardzo zmieniły mentalność ludzi, nie jest to zresztą takie dziwne. Dziwniejsze jest to, że nagle wykształconych, światłych osób pozostała garstka, za to na potęgę szerzyła się ciemnota. Nawet wiara chrześcijańska uległa zmianie. Coraz mniej duchownych znał

Muzyka dla duszy – w czym pomogły mi ekwadorskie składanki?

W 2018 roku odkryłam, że Nicola Cruz to moje muzyczne cudo. Do tej pory wierzę, że to nie był przypadek. Zaczęłam go słuchać pasjami, choć wcześniej nie podejrzewałam siebie o miłość do takich rytmów. 👀 To był intensywny czas. Dwa kierunki studiów, promowanie Anity , praktyki i zbieranie dokumentacji do nowej powieści. Roboty pełno, ale całkowicie pochłaniały mnie nowe tematy. Dziwnym trafem świetnie mi się pracowało przy ekwadorskiej muzyce. Próbowałam doszukać się w tym sensu, bo wcześniej tworzyłam jedynie w ciszy. Do tej pory nie napiszę niczego sensownego, jeśli do melodii dołączone są słowa. Choć bardzo lubię rap, zwłaszcza węgierski, zupełnie tracę głowę, gdy słucham go przy pisaniu czegokolwiek. Zepsuję każdy tekst, jeśli zacznę wsłuchiwać się w słowa. Czysta melodia Cruza to było olśnienie, ale najdziwniejsze, że do tej pory słucham jego składanek prawie codziennie, tę notkę też piszę przy Saggitarian . Najbardziej kojarzy mi się z Łodzią. Nie jest to takie dziwne

Okiem butnej mieszczanki: jak napisałam powieść historyczną?

Przy pisaniu Pod złą gwiazdą nauczyłam się zdobywać wiedzę historyczną. Przeczytałam też sporo romansów, ale akurat bardzo je lubię, więc nie było problemu. ❤ O Łodzi rolniczej pisało niewielu. Na szczególny aplauzik z mojej strony zasługuje Andrzej Zand. Dorwałam jego książkę w skarbcu jednej z gdańskich bibliotek i zakochałam się w tym, jak opisał Łódź. Dzięki niemu dowiedziałam się, ile krów i wołów przypadało na mieszkańca, kto miał konie oraz jak nazywały się poszczególne rodziny. Poznałam nazwiska wójtów i lata, w których sprawowali rządy. No i te epickie mapki, z których akuratnio nic nie wynikało.😁Zamieszczam taką mapkę na blogu. Nic z niej nie wynika, zwłaszcza z perspektywy osoby, która Łódź kojarzyła głównie z manufaktur w XIX wieku. Więc Zand jest u mnie numerem jeden za te opisy bagien dookoła Łodzi i ogarnianie tego, gdzie stały poszczególne młyny. Bardzo mi pomógł. Na drugim miejscu bezcenny Bohdan Baranowski – mój ulubiony badacz ever. Bohdan Barano