Przejdź do głównej zawartości

Czemu służy wartka akcja?

Wielu czytelników wskazuje na to, że choć "Anita" została napisana ładnym stylem, to brakuje w niej rozbudowanych opisów. Czy taki zabieg przeszkadza w odbiorze?

WZBUDZANIE EMOCJI
"Anita" to powieść, którą można określić mianem romansu sensacyjnego. Pisząc, wiedziałam o zaburzonych proporcjach, ale długie opisy za nic nie pasowały do skali emocji, jaką chciałam obudzić w czytelniku. Na wszystko można spojrzeć z kilku stron, toteż dla niektórych zbyt wartka akcja to strzał w dziesiątkę, a dla innych strzał w stopę.
Jedna recenzentka przyznała, że musiała sobie robić chwile przerwy między rozdziałami, ponieważ czuła jak akcja galopuje. W pewnych momentach faktycznie można dostać mentalnej zadyszki. Moją rolą była jednak napaść na emocje. Dzięki wartkiej akcji czytelnik może czuć wszystko na własnej skórze, emocjonalnie nie odpoczywa.

PERSPEKTYWY
Uważam, że "Anita" musiała zostać napisana właśnie w ten sposób. To nie zmienia jednak faktu, że następną książkę postanowiłam poprowadzić inaczej. Krótkie opisy sprawdzają się tylko gdzieniegdzie. W romansie sensacyjnym ważniejsze były dla mnie nazwane emocje, więc przymiotniki tylko odwlekałyby przyjemność.
Można i na romans sensacyjny popatrzeć z innej perspektywy. Można i tam zastosować bardzo rozwlekłe opisy, to też nie jest złe. Wydobywanie głębi z książek to trudna sztuka, ale warto ją uprawiać na rozmaite sposoby.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O co spierali się Jezierscy? Polityka w powieści "Pod złą gwiazdą".

Zapewne zauważyliście, że Jezierscy nie są zbyt zgodni. Ojciec Konrada uwielbia kłótnie polityczne, matka dostaje od nich migren, a Konrad...? I o co im właściwie chodzi? 👀 W XVII wieku bardzo dużą rolę na arenie politycznej odgrywały szlachta i magnateria. Liczyła się „złota wolność” i swoboda. Brak ograniczeń powodował, że szlachcic rzadko stawał przed sądem, a w praktyce miał władzę. Idealny król według szlachty był niezbyt ambitny, zgodny z wolą większości i niesamodzielny. Miał się słuchać. Gdy tylko próbował zrobić coś po swojemu, podnosił się alarm, że monarcha dąży do ograniczenia znaczenia szlachty. 👀 Nigdzie w Europie król nie znaczył tak mało. Rzeczpospolita była wyjątkiem. Oligarchia magnacka ograniczała władzę króla. Powodowała liczne nieporozumienia. W moim odczuciu takie rządy nie mogły się sprawdzić na dłuższą metę. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. To przysłowie pasuje do tamtego smutnego (i dość długiego) okresu w I RP. Rządy pod okiem magnater...

Gdzie czai się iluzja? O powieści "Złuda" Irminy Kosmali.

Ostatnia ramka obrazu była pusta. Ewa podeszła bliżej i wtedy zobaczyła w niej swoje odbicie. Przeraziła się, bo ujrzała prawdę. Szybko zamknęła oczy. Ekspozycja ludzkich nieautentycznych twarzy ze swoją w tle przygnębiła dziewczynę. (...) - Maska to nasz amulet – szepnął zza jej pleców Apejron, a Ewa zmrużyła oczy. – To nasza najlepsza zbroja, hełm, przyłbica. Codziennie skrzętnie zakrywa prawdę o nas, o naszych uczuciach i intencjach.                                                                               ~ Irmina Kosmala Irmina Kosmala przysłała mi swoją debiutancką książkę „Złuda”. Kiedy przeczytałam opis, zaintrygowała mnie. Pochłonęłam ją w dwa wieczory. Czy było warto? OPIS:  Pewnej listopadowej nocy tajemnicza kobieta prosi kapłana, by...

Moja ulubiona postać z powieści „Pod złą gwiazdą” – dziaduszko Jerzy Sobótko

  Dostaję wiele sygnałów, że Waszą ulubioną postacią w powieści jest Jerzy Sobótko – łodzianin najstarszy, rolnik niezrównany. Nie zdziwi Was pewnie, że też go bardzo lubię. ❤ Łódź rolnicza została przeze mnie przedstawiona jako miasto smutne i zranione. Takie rzeczywiście było, zresztą chciałam przez to zaznaczyć, że cała Rzeczpospolita w tamtym okresie cierpiała. Jedyną osobą, która rozumiała, czym jest prawdziwe człowieczeństwo, był Jerzy Sobótko. Postać bardzo pozytywna, nawet miejscami zabawna. Miałam wiele uciechy przy układaniu pioseneczek śpiewanych przez dziaduszka. Chciałam go przedstawić jako poczciwą osobę, wyróżniającą się dobrocią.  Zawsze podkreślam, że nie chciałam przedstawić łodzian jako okrutnych, bezdusznych ludzi. To po prostu mieszkańcy dobitnie zranieni. Spotykało ich samo zło, więc próbowali się uodpornić na kolejne tragedie, przywdziewając gruby pancerz obojętności. Dziaduszko żył inaczej. Pomagał biedocie, wpajał wnuczce wartości, których nie ...