Przejdź do głównej zawartości

Czemu służy wartka akcja?

Wielu czytelników wskazuje na to, że choć "Anita" została napisana ładnym stylem, to brakuje w niej rozbudowanych opisów. Czy taki zabieg przeszkadza w odbiorze?

WZBUDZANIE EMOCJI
"Anita" to powieść, którą można określić mianem romansu sensacyjnego. Pisząc, wiedziałam o zaburzonych proporcjach, ale długie opisy za nic nie pasowały do skali emocji, jaką chciałam obudzić w czytelniku. Na wszystko można spojrzeć z kilku stron, toteż dla niektórych zbyt wartka akcja to strzał w dziesiątkę, a dla innych strzał w stopę.
Jedna recenzentka przyznała, że musiała sobie robić chwile przerwy między rozdziałami, ponieważ czuła jak akcja galopuje. W pewnych momentach faktycznie można dostać mentalnej zadyszki. Moją rolą była jednak napaść na emocje. Dzięki wartkiej akcji czytelnik może czuć wszystko na własnej skórze, emocjonalnie nie odpoczywa.

PERSPEKTYWY
Uważam, że "Anita" musiała zostać napisana właśnie w ten sposób. To nie zmienia jednak faktu, że następną książkę postanowiłam poprowadzić inaczej. Krótkie opisy sprawdzają się tylko gdzieniegdzie. W romansie sensacyjnym ważniejsze były dla mnie nazwane emocje, więc przymiotniki tylko odwlekałyby przyjemność.
Można i na romans sensacyjny popatrzeć z innej perspektywy. Można i tam zastosować bardzo rozwlekłe opisy, to też nie jest złe. Wydobywanie głębi z książek to trudna sztuka, ale warto ją uprawiać na rozmaite sposoby.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przed pisaniem

Przygotowując „Anitę”, byłam nieświadoma tego, że pisarstwo to coś więcej, niż sam akt tworzenia. Właściwie z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy. Jedna z nich wydaje się szczególnie ważna i niedoceniana. RESEARCH Na czym właściwie polega? To coś więcej, niż prowadzenie dokumentacji i siedzenie w archiwach. Przygotowanie do pisania jest niezbędne, by zrozumieć temat. Po opublikowaniu "Anity" zajęłam się powieścią historyczną, więc wiedziałam, że muszę sięgnąć do wielu źródeł. Dziesiątki książek naukowych, poezja, proza. Jednak to nie wystarczy. Tak naprawdę chodzi o to, by zanurzyć się w tworzonym świecie. By zrozumieć. Umieć myśleć jak bohaterowie, zastanawiać się nad ich decyzjami i tworzyć mądrze. Bez przygotowania nie ma dobrej powieści. Choćby dlatego, że łatwo wyłożyć się na podstawowych kwestiach. A jeśli nie rozumiemy podstaw, dalej będzie tylko gorzej. CO TRZEBA ZROBIĆ? Wszystko, co przybliży nas do poznania tematu. Jeśli piszemy o jakimś miejscu,

Żelich czy Żelichowski? Jak naprawdę nazywał się Wiesio?

Jeśli czytaliście powieść „Pod złą gwiazdą”, mogło Wam się wydać nieco dziwne, że nadałam mieszczańskiej rodzinie nazwisko szlacheckie – zakończone na –ski. Jednak w książce występuje wzmianka o tym, że sąsiedzi Sobótków naprawdę nazywali się Żelichami, a jedynie kazali się mianować Żelichowskimi. Dlaczego? W XVII wieku polska szlachta masowo nadawała sobie do nazwiska końcówkę – ski. Oczywiście to nie była reguła, po prostu moda. A możni wyłapywali z prędkością światła wszystko, co mogło podkreślić ich status społeczny. 👀 Zresztą nie tylko oni. Do mieszczan dochodziły nowinki, choć z dużym opóźnieniem. Oni też chcieli uchodzić za lepszych, bogatszych i bardziej wpływowych. Zaczynali zwracać się do siebie na podobieństwo szlachty, przejmowali zwyczaj podawania czarnej polewki. Podobnie traktowali kwestię nazwiska. Sąsiedzi Sobótków – Żelichowie – kazali się nazywać Żelichowskimi, żeby uchodzić za lepiej urodzonych oraz możniejszch. W Łodzi naprawdę istniał ród Drewno (rodzina o

Gdzie czai się iluzja? O powieści "Złuda" Irminy Kosmali.

Ostatnia ramka obrazu była pusta. Ewa podeszła bliżej i wtedy zobaczyła w niej swoje odbicie. Przeraziła się, bo ujrzała prawdę. Szybko zamknęła oczy. Ekspozycja ludzkich nieautentycznych twarzy ze swoją w tle przygnębiła dziewczynę. (...) - Maska to nasz amulet – szepnął zza jej pleców Apejron, a Ewa zmrużyła oczy. – To nasza najlepsza zbroja, hełm, przyłbica. Codziennie skrzętnie zakrywa prawdę o nas, o naszych uczuciach i intencjach.                                                                               ~ Irmina Kosmala Irmina Kosmala przysłała mi swoją debiutancką książkę „Złuda”. Kiedy przeczytałam opis, zaintrygowała mnie. Pochłonęłam ją w dwa wieczory. Czy było warto? OPIS:  Pewnej listopadowej nocy tajemnicza kobieta prosi kapłana, by ją wyspowiadał. Zaskoczony nagłym wtargnięciem nieznajomej do pustego kościoła duchowny zgadza się, gdy dociera do niego, że popełniła jeden z najcięższych grzechów. Spowiedź kobiety przeradza się z czasem w dramatyczną opowieść. Po przyw